niedziela, 7 sierpnia 2016

Podsumowanie Camp NaNoWriMo - Lipiec 2016

Udało mi się - zakończyłam swoje wakacyjne wyzwanie pisarskie z wynikiem 20 456 słów.  Nie byłam przekonana, czy dam radę, ale okazało się, że poszło mi całkiem nieźle. Osiągnęłam swój główny cel, czyli pisałam prawie codziennie (opuściłam tylko jeden dzień). Jednak nie udało mi się całkowicie pokonać nawyku odkładania pracy na później. Często zdarzało mi się zostawiać pisanie na wieczór, a później większą jego część na rano, bo byłam zbyt śpiąca.
Mimo to jestem zadowolona. W praktyce doświadczyłam, że wystarczy się trochę postarać, aby osiągnąć, to czego się pragnie. Zakończyłam historię nad którą pracowałam. Całość ma 73 strony w Wordzie, czyli nieco ponad 25 000 słów. Po raz pierwszy udało mi się ukończyć tak długi tekst.
W pierwszym tygodniu pisanie szło mi zaskakująco łatwo i już po kilku dniach miałam spory zapas, jednak w trzecim tygodniu dopadł mnie kryzys. Wtedy bardzo przydał się mój zeszyt z motywującymi listami, o którym pisałam w poprzednim poście, a także przygotowane dla uczestników Camp NaNoWriMo wiadomości z radami, cytatami itp., pojawiające się w skrzynce odbiorczej co kilka dni. Nie skorzystałam natomiast z campowych "domków" - w żadnym do którego trafiłam nie było aktywnie udzielających się osób - oraz wyzwań i sprintów (polegających na napisaniu jak najwięcej słów w określonym czasie). Nie przemawiają do mnie te urozmaicenia, bo podczas pisania, nie lubię się skupiać na czymś innym, a pisanie jak najszybciej, tylko po to, żeby później zmarnować dwa razy więcej czasu na poprawianie błędów, też nie jest dla mnie.
Zapisywałam codzienną liczbę słów wraz z czasem, który zajęło mi ich napisanie w znalezionym na forum NaNoWriMo arkuszu kalkulacyjnym. Z jednej strony to motywujące, gdy widzę, ile już napisałam i jak mi idzie, ale z drugiej pisanie ze stoperem, jest według mnie trochę ograniczające i zabija spontaniczność. Jeśli prowadzę taką dokumentację, nie mogę po prostu usiąść i napisać kilku słów, muszę wiedzieć: ile? kiedy? jak długo? W rezultacie bardziej skupiam się na uzupełnianiu statystyk i śledzeniu swojej tzw. produktywności, niż na mojej opowieści i radości, jaką daje mi jej tworzenie.
Słowem podsumowania: miniony miesiąc był fantastyczną przygodą, dzięki której zwiększyła się moja pewność siebie i rozpoczął się nowy etap w mojej twórczości. Jestem w trakcie poprawiania historii nad którą pracowałam i opublikowałam pierwszy jej rozdział na Wattpadzie. Mam nadzieję, że w ten sposób zdobędę kilka opinii na jej temat. Zamierzam także dalej pisać i zaczęłam już kolejny tekst.